Bełchatowskie Towarzystwo Fotograficzne zaprasza na wystawy pt. „Czekając na zimorodka”, „Między materią a duszą” oraz „Dojrzała piękność, piękna dojrzałość”
„Czekając na zimorodka” - Małgorzata Politańska o sobie:
Małgośka mówią mi Ci, z którymi znamy się nie tylko z widzenia czy z FB. Oni wiedzą też, że czerwony parasol i czerwone kalosze noszę nie tylko wtedy, kiedy pada deszcz. Zdjęcia robiłam od zawsze. A zaczęło się to wszystko dawno, dawno temu – tak w 8 dekadzie poprzedniego wieku - od aparatu Смена 8. Ot takiej zabawki, a właściwie prezentu od rodziców za piątki na świadectwie ośmioklasistki. Jeszcze w poprzednim stuleciu bardzo istotną rolę w mojej przygodzie z fotografią odegrał pewien człowiek, a właściwie pewna kobieta… Ona nie żyje z fotografii – Ona żyje w świecie fotografii. To pod Jej czujnym okiem i z Jej słowem doradczym zaczęły powstawać już nie zdjęcia, ale fotografie z podróży małych i dużych, tych dalszych i tych całkiem blisko – tuż za miasto - do lasu, na pola i łąki. To Ona ciągle powtarzała i powtarza mi prostą receptę na ciekawe ujęcia: „patrzeć i ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć”… I tak wśród naszych licznych pomysłów - w ubiegłym roku - z tej naszej radosnej fotograficznej twórczości powstał projekt „ZIMORODEK”. Zimorodek to urokliwy, zimujący u nas ptaszek – ok. 16-18 cm i 25-45 gramów szczęścia dla tych, którzy go wypatrzą. Zjawisko, obiekt westchnień i marzenie dla fotografów.
Z tego czekania i wypatrywania powstały setki zdjęć, z których kilka prezentowanych jest na wystawie. Te same miejsca, ten sam krajobraz, tylko jednak inaczej rano, inaczej wieczorem, inaczej o różnych porach roku. Czasem słońce, czasem deszcz, czasem wiatr namaluje jakiś cień czy odbicie na wodzie. Tu nic nie da się zaplanować, tu żyje się chwilą i tym, co zobaczy oko. Piękno i potęga przyrody.
„Między materią a duszą” to wystawa, na której swoje prace zaprezentuje uznana artystka w dziedzinie fotografii Małgorzata Kozakowska. Swoją niezwykłą wrażliwością i szacunkiem przenika ducha natury, wnikliwą obserwacją zakłada maski heroicznym kobietom, krzykiem zmienia zły człowieczy los. W symbolach kryje swoją duszę, karmiąc ją światłem i barwą obrazów. Niepewnością wywraca świat do góry nogami, oczekując z lękiem ostateczności.
„Dojrzała piękność, piękna dojrzałość” Agnieszka Cecot o sobie:
Kiedy patrzę przez obiektyw, widzę więcej niż tylko obrazy. Widzę historie. Dla mnie fotografowanie kobiet, to powołanie. To rodzaj „foto-terapii”, gdzie obiektyw staje się lustrem, w którym kobiety mogą dostrzec swoją autentyczną piękność. „Kobiecość to nie wygląd, ale stan umysłu”. Te słowa są dla mnie jak mantra, która prowadzi mnie przez każdą sesję. Nie wierzę w standardy narzucane przez okładki gazet. Kobiecość to coś znacznie głębszego, coś, co tkwi w naszej istocie. To siła, delikatność, mądrość, której nie można zmierzyć w centymetrach czy rozmiarach ubrania. „To nie wiek, rozmiar czy kolor włosów powodują, że jesteśmy fajną babką, super matką, rewelacyjną przyjaciółką, siostrą, czy cudowną żoną”. Te słowa wibrują w powietrzu podczas każdej sesji. To przypomnienie, że piękno nie ma ograniczeń. To odwaga bycia sobą, niezależnie od tego, ile świeczek miałaś na ostatnim torcie urodzinowym.
Większość kobiet, które przychodzą na sesję, zaczyna od słów: “ja nie jestem fotogeniczna”. Ale ja widzę w nich potencjał, który czeka tylko na odkrycie, to odkrywanie piękna, które tkwi w ich wnętrzu. „Kobiecość ma wiele odcieni”. To zdanie przewija się przez moje myśli, gdy patrzę na różnorodność kobiecych historii, które mam zaszczyt uwieczniać. To delikatność jednej, pewność siebie drugiej, kruchość kolejnej. To odwaga bycia sobą, bez względu na wiek czy doświadczenie.
Wystawa, którą przygotowuję, to nie tylko kolekcja zdjęć. To hołd dla piękna dojrzałych kobiet, które inspirują mnie każdego dnia. To one uczą mnie odwagi i pewności siebie. To moja droga, aby podziękować im za to, że pokazują, że wiek jest tylko liczbą, a prawdziwa kobiecość jest wieczna.
Wystawy można oglądać do 19 lipca.