Być jak św. Albert Chmielowski
3 grudnia odbył się wernisaż wystawy jubileuszowej Mariusza Gosławskiego pt. „Być dobrym jak chleb”. Mariusz Gosławski przypomina, że w tytule są bardzo znane słowa Adama Chmielowskiego - brata Alberta – świetnego malarza, przyjaciela ubogich, patrona artystów. Był także zakonnikiem, franciszkaninem, założycielem zgromadzenia albertynów i albertynek, powstańcem styczniowym, świętym Kościoła katolickiego. Jako 18 – latek przystąpił do Powstania Styczniowego. Ranny, po wykonanej w prymitywnych warunkach operacji stracił nogę. Studiował m.in. w sławnej akademii sztuk pięknych w Monachium. Przyjaźnił się tam z wielu sławnymi artystami: Leonem Wyczółkowskim, Józefem Chełmońskim, Maksymilianem Gierymskim. Ci wybitni malarze od niego uczyli się malarstwa. W swojej sztuce odkrywał piękno i dobro Stwórcy. Kiedy stał się Bratem Albertem, bratem tych, od których inni się odwrócili, czytał w ich twarzach, słuchał, pomagał. - Malował już inaczej, malował Miłość – mówi Mariusz Gosławski. Tą Miłością zarażał Najsławniejszy obraz Chmielowskiego Ecce Homo (oto człowiek) znajduje się w Krakowie. Brat Albert Chmielowski po pewnym czasie porzucił całkowicie malarstwo, poświęcając się pomocy ubogim. Mieszkał w ogrzewalni miejskiej z alkoholikami i nędzarzami. - Być dobrym jak chleb - słowa, które towarzyszyły mi od zawsze i stały się mottem, myślą przewodnią jubileuszowej wystawy – mówi pan Mariusz.
Mariusz Gosławski patrzy na odwiedzających wystawę ze zdjęcia portretowego. Jubileusz twórczy to dla niego czas przyglądania się minionym latom, czas podsumowań, czas sukcesów, ale i porażek. Mimo różnych życiowych wyborów: sztuka – odkrywanie piękna i dobroci wszechświata - były zawsze obecne – w szkole, na studiach, na wystawach, plenerach, warsztatach i w codzienności.
Trzydzieści lat minęło dokładnie 8 czerwca. Wtedy na przeglądzie twórczości dzieci i młodzieży w Przedborzu dostał wyróżnienie. I tak to się zaczęło. Z ówczesną panią dyrektor domu kultury do dziś ma kontakt. Postanowił podsumować ten okres. Świat artystów, zatopionych w sztuce jest odległy od tego, co poprawne, akceptowane społeczne, doskonałe. Czas kontrastów, kontrowersji, zaskoczeń, niespodzianek, nieoczekiwanych zbiegów okoliczności. Duchowość świata wewnętrznego mieszała się z tym, co realne, widzialne, rzeczywiste. Brat Albert odnalazł Miłość na ulicy, odnalazł ją w oczach Ecce Homo i tam malował swoje nowe obrazy na twarzach napotkanych ludzi. - W wirze wyborów i decyzji
ulica stała się – także moim domem / pracownią / miejscem odkrywania Miłości – miejscem wolności, bezpieczeństwa, kreatywności i bycia „dla”, a sztuka stała się moim chlebem, codziennością – który daje siłę w dążeniu do doskonałości i dzielenia się nią – sztuką - z innymi – podkreśla artysta. Warto przypomnieć, że 12 listopada 1989 św. Brat Albert został kanonizowany.
Na jubileuszową wystawę Mariusz Gosławski przygotował 90 obrazów z ostatnich pięciu lat. Czy to dużo? Bywały lata, gdy malował czterysta rocznie. Dwieście to standard. Pięć lat temu właśnie była jego wystawa w Bełchatowie, w Miejskim Centrum Kultury. Ostatnią, wyróżniającą się grupą są obrazy z ostatniego miesiąca, które nigdzie pokazywane nie były. Akwarela i akryl - w tych technikach czuje się najlepiej. Jego obrazy są również malowane kawą; są pastele, rysunki. Gosławski zajmował się też florystyką. Miał kilka wystaw. Kwiaty z jego obrazów - polne, nie kwiaciarniane są najczęściej jego bohaterami namalowanymi w przeróżnych technikach. Kwiaty maluje z natury. Jeździ po łąkach, lasach, nad rzeki To, co widzi – maluje. Na miejscu. Inne jest wtedy światło, przestrzeń.
Jest magistrem teologii. Niedoszły ksiądz, Mariusz Gosławski jest bełchatowianinem. Pracował w warsztatach terapii zajęciowej, uczył młodzież florystyki. Dla sztuki wrócił na ulice Wrocławia. Od października studiuje na Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. Poznaje nowe techniki malarskie.
Ma się na kim wzorować. Wymienia jeszcze dwa nazwiska. Cytuje św. Maksymiliana Kolbe - ,,Tylko miłość jest twórcza’’. Św. Faustyna Kowalska z województwa łódzkiego przecież, pokazuje piękno drugiego człowieka. Jej dzienniczek osiągnął milionowe nakłady. Bełchatowski artysta chętnie opowie o swej sztuce. Wystarczy do niego zadzwonić pod numer: 609 72 74 25.
Anna Staniaszek