Celebryta na emeryturze
24 kwietnia miłośników podróży czekała nie lada gratka. Gościem Klubu Podróżnika był Przemysław Kossakowski. Dziennikarz, dokumentalista, podróżnik, autor książki „Na granicy zmysłów” oraz twórca cyklu programów „Kossakowski. Szósty zmysł”, „Inicjacja”, „Wtajemniczenie”, „Down The Road” w którym relacjonował podróże po świecie z grupą osób z Zespołem Downa. Interesuje go to, co tajemnicze, nieznane i kulturowo odrębne od codzienności.
Pracował od 2012 roku w stacji TTV jako dziennikarz i prowadzący a wcześniej jako nauczyciel, drwal, mechanik samochodowy. Był mężem dziennikarki i pisarki Martyny Wojciechowskiej. Teraz po dziesięciu latach w telewizji nie pracuje, nazwał się więc celebrytą na emeryturze. W niedzielny wieczór sala teatralno-widowiskowa MCK PGE Giganty Mocy była prawie pełna. Przyszli głównie młodzi ludzie.
Mirosława Świtoń, starsza instruktor ds. animacji i imprez MCK, od września 2012, czyli od dziesięciu lat prowadzi Klub Podróżnika. W tym czasie odbyły się w ramach klubu 62 spotkania. Tradycyjnie są to trzecie czwartki miesiąca. Działalność Klubu Podróżnika była zawieszona w trakcie pandemii. Została wznowiona w październiku 2021 r. Jak mówiła wicedyrektor MCK Paulina Broncel o swych podróżach opowiadali tutaj znani wędrowcy - zarówno bełchatowianie (Leszek Szczęsny, Robert Goncz, Ryszard Szulim, Anna i Krzysztof Kobus), jak i spoza Bełchatowa. Zwiedzili wiele różnych miejsc na całym świecie a z miłośnikami podróży dzielili się sposobem ich zwiedzania. Na pierwsze spotkanie został zaproszony znany taternik, dziennikarz i pisarz Ryszard Czajkowski. I tak jak wyjątkowe było spotkanie inaugurujące działalność klubu, tak wyjątkowe było spotkanie jubileuszowe.
Przemysław Kossakowski zaproponował kilka tematów prezentacji do wyboru. Publiczność demokratycznie zagłosowała i do końca dwugodzinnego spotkania miała realny wpływ na jego przebieg. Wybrała „Od narodzin po śmierć’’ – efekt eksperymentalnych doświadczeń autora w różnych zakątkach świata.
Powstały niesamowite filmy stawiające zasadnicze pytania. Co by się stało, gdybyś nagle został bezdomnym czy niepełnosprawnym? Jaka jest cena bycia wiecznie pięknym i młodym? Jeden z filmów P. Kossakowski poświęcił uzdrowicielowi zajmującemu się medycyną niekonwencjonalną, uzdrawianiem światłem, Stanisławowi Kwasikowi. Jest on właścicielem Szkoły Duchowego Rozwoju w Zamościu. Diagnozuje poprzez przesunięcie człowieka w czasie. Kossakowski miał się wewnętrznie cofnąć do łona matki. Pytał, czy dziennikarz czuje…zapieczone kolanka pod brodą. Przekonywał, że wszystkie nakazy i zakazy, którym podlegał; m.in. tradycji, regulują modele zachowań. Odpowiadał chętnie na wszystkie pytania a potem miał pretensje, że Kossakowski źle przedstawił jego doktrynę. Żądał jego zwolnienia, choć on nie pracował jeszcze w telewizji. Przemysław Kossakowski był wtedy dokumentalistą, przedstawił w TTV nagrane wywiady z uzdrowicielami a telewizja wybierała najlepszy. Magister Kwasik zapytał, czy ma jakieś wejścia w PZPN. Dlaczego? Nie mógł patrzeć, jak piłkarze grają – w erze przed Lewandowskim. Powinni przyjechać do niego, a on ich wyleczy dając gwarancje, że będą dobrze grać.
Pierwszy odcinek pierwszego sezonu ,,Inicjacji’’ był szalonym doświadczeniem dokonanym w prywatnym szpitalu w Wilanowie. Mężczyzna miał poczuć, co to znaczy rodzić. Tym mężczyzną był Przemysław Kossakowski. Na jego brzuch zostały nałożone elektrody, po czym był stymulowany prądem elektrycznym. Powodowało to, że czuł ból kobiety, która rodzi. Położna tak wyskalowała urządzenie, że jeden centymetr oznaczał jeden centymetr rozwarcia. Poległ na wysokości ósmego centymetra. Nie wytrzymał bólu, zerwał elektrody. Po emisji programu dostał bardzo dużo listów od kobiet. Dziękowały, bo dzięki programowi mężczyźni mogli wreszcie się dowiedzieć, że poród jest okupiony bólem i dyskomfortem. - Jak bardzo bolało? – zapytała 11-latka w pierwszym rzędzie. – Kiedyś się dowiesz – odpowiedział dziennikarz. – To nie są rzeczy, w które powinienem wchodzić. Jestem celebrytą na emeryturze. Ja wiem wszystko, ale po łebkach.
Opowiedział też o zwyczajach inicjacyjnych etiopskiej grupy etnicznej zamieszkującej dolinę rzeki Omo. To tereny rezerwatu narodowego. Ludzie mieszkają tam w bardzo surowych warunkach, w drewnianych lepiankach oblepionych gliną. Podczas rytuału chłopiec oficjalnie wchodzi w wiek męski. Staje się mężczyzną, może poślubić kobietę, założyć rodzinę. Kossakowski towarzyszył chłopakowi, który miał przez to wszystko przejść; przez cały rytuał. Robił to, co on. Na koniec mężczyzna rozbiera się do naga, smaruje masłem i przebiega przez grzbiety krów. Na uroczystości pojawili się też przedstawiciele miejscowych władz. Szefowała im kobieta. Urzędniczka nie zgadzała się, by ekipa żartowała sobie z ich kultury, choć Polacy nie chcieli żartować. Mieli też wszystkie zezwolenia, łącznie z tym z etiopskiego ministerstwa kultury. Przemek Kossakowski nie chciał biegać nago po krowich grzbietach, ale mógł chłostać kobiety, co również było częścią rytuału. Nie chciał, choć przekonywano go, że każdy mężczyzna to robi. To było najdziwniejsze i najbardziej irracjonalne doświadczenie. Cała ekipa była w szoku, gdy okazało się, że one tego oczekiwały. A za kobiety były uważane 13-letnie dziewczynki.
Przemysław Kossakowski bardzo zajmująco i z humorem opowiadał o swoich przygodach. Miejmy nadzieję, że odwiedzi jeszcze nie raz Bełchatów. Mimo tego, że uważa się za celebrytę na emeryturze.
Anna Staniaszek