Bogactwo i przekleństwo Uzbekistanu
20 stycznia, a więc jak zwykle w trzeci czwartek miesiąca, odbyło się spotkanie Klubu Podróżnika.
Tematem był „Uzbekistan. Ludzie, płow i bazylia". W wielką i daleką podróż do najstarszych miast świata zabrała klubowiczów Aleksandra Sędor. To znana im podróżniczka, ponieważ dwa lata temu opowiedziała o podróży Koleją Transsyberyjską oraz BAM – Bajkalsko – Amurską Magistralą. Warto dodać, że spotkanie otworzyła wicedyrektor MCK Paulina Broncel a opiekunką klubu jest starszy instruktor ds. animacji i imprez Mirosława Świtoń, która zaprasza wyjątkowo ciekawych podróżników.
Prelegentka opowiedziała o swojej ostatniej podróży. Jest wspaniałym gawędziarzem. Udało jej się wytłumaczyć, na czym polega wielokulturowość tego kraju i jak wygląda codzienne życie mieszkańców Uzbekistanu. Pochodząca z Chrzanowa Aleksandra Sędor od 13 lat mieszka i pracuje w Bełchatowie. Dzięki chęci odkrywania i poznawania nowych miejsc na swojej liście odhaczyła już sporo krajów. Wiele miejsc odwiedziła z plecakiem - samodzielnie organizując wyprawy lub podczas wyjazdów zorganizowanych. Zamiłowanie do podróży zaszczepili w niej rodzice, którzy zabierali ją i brata maluchem do Jugosławii czy na Węgry. Nauczyli „nieoczywistego” podróżowania – zejścia z utartych szlaków i tego, że uśmiech i otwartość do ludzi pomaga rozwiązać niespodziewane problemy podczas podróży.
Panią Aleksandrę bardzo ucieszyło zaproszenie do Klubu Podróżnika. Nie mogła przecież zaprosić wszystkich przyjaciół do siebie; metraż mieszkania na to nie pozwalał. A w sali teatralno – widowiskowej MCK PGE zmieścili się wszyscy.
Uzbekistan to państwo położone w Azji Środkowej, dwa razy większe od Polski. Wcześniej go nie było na mapie. Podróżniczka podkreślała, że Uzbekistan niepodległość uzyskał, nie odzyskał w roku 1991. Jego historia, łącznie ze starożytną, to historia najazdów, którym musiał ulec. W VI wieku p. n.e. dzisiejszy Uzbekistan został podbity przez królów z perskiej dynastii Achemenidów, potem przez Aleksandra Macedońskiego. Najazd wojsk Czingis – chana sprawił, że w dzisiejszym Uzbekistanie zniszczone zostało to, co zbudowali przez ponad dwieście lat irańscy Samanidzi. Mongołowie odeszli dopiero w XIV wieku, pokonani przez wojska Timura. W końcu XV wieku ziemie te podbiły koczownicze plemiona uzbeckie, które osiedliły się między Amu- darią a Syr – darią. Potem poszczególne chanaty podbijał Rosja. W 1924 roku powstała Uzbecka Socjalistyczna Republika Radziecka. 31 sierpnia 1991 ogłoszona została deklaracja niepodległości. Powstał bardzo młody i bogaty w minerały kraj. Jego symbolem mogą być kopalnie złota i wspaniałe zabytki – petroglify, czyli rysunki wyryte w skale z epoki brązu, twierdze sprzed najazdu Mongołów, wieża naszego praojca Adama.
Aleksandra Sędor pokazała mnóstwo zrobionych przez siebie slajdów. Na zdjęciu z Taszkientu widać ruch uliczny. Kłębowisko białych chewroletów (są sprowadzane bez podatków) na szerokich, jak to było w Związku Radzieckim prospektach. Z tamtych czasów zostały napisy cyrylicą oraz alfabetem łacińskim. Oba alfabety się mieszają. Uzbecy dobrze wspominają czasy ZSRR. Ich dzieci do tej pory kształcą się na rosyjskich uczelniach.
Bogactwem i przekleństwem Uzbekistanu jest bawełna. To przez nią – a właściwie przez konieczność nawadniania pól bawełny Uzbekistan odczuł szaleństwa radzieckich polityków, którym nie mogły się oprzeć wielkie rzeki syberyjskie. Zmieniali ich bieg. Kanał Wołga – Don kopali więźniowie łagrów. W Uzbekistanie pustynię zmienioną w pola bawełny nawadniała Amu – daria. W wyniku nieprzemyślanego systemu irygacji pól bawełny wyschło Jezioro Aralskie. To katastrofa. Powstała ogromna pustynia pełna szkodliwych substancji chemicznych, które przez dziesięciolecia wymywane były z pól uprawnych. Podróżniczka chodziła suchą stopą po dnie Jeziora Aralskiego. Stoją tam zardzewiały statki, są ości ryb, muszle.
Są też bogate złoża gazu ziemnego, który służy jako paliwo do samochodów. Atrakcją oferowaną turystom jest noc w jurcie. Ludy koczownicze nie budowały domów, tylko mieszkały w tych okrągłych namiotach.
Pani Aleksandra, podróżnik z zamiłowania jest także i miłośnikiem przyrody, a z zawodu geologiem. W podróży ceni sobie kontakt z naturą i poznawanie nowych, czasem nieoczywistych miejsc. Z racji zawodu zwraca szczególną uwagę na przyrodę nieożywioną danego miejsca. Ponadto lubi poznawać smaki i zapachy kraju, który odwiedza i nie są jej straszne spartańskie warunki. Poleca więc podróż do egzotycznego, pachnącego bazylią Uzbekistanu. Ludzie tam serdeczni, bardzo lubią się fotografować, kuchnia ze sztandarowym płowem znakomita a polscy turyści mają dobrą markę.
Anna Staniaszek