MCK Bełchatów - samorządowa jednostka kultury. Koncerty, spektakle, wystawy.
Nasza strona używa plików cookies w celach statystycznych oraz w celu dopasowania usług i treści do oczekiwań użytkowników. Więcej informacji znajduje się w polityce prywatności i regulaminie serwisu. Dalsze korzystanie ze strony oznacza akceptację regulaminu i polityki prywatności.

zamknij

Bełchatów filmowy

 

28 sierpnia w  Miejskim Centrum Kultury odbyła się premiera filmu pt. „C'est La Vie". To najnowszy film animowany (dla widzów od 15 lat!) Bełchatowskiej Ferajny Filmowej KaPoK. 12- minutowy film powstał w ciągu 11 lat! Poprosiłam Jacka Olejnika, współtwórcę Ferajny o powrót do przeszłości. O początki  Bełchatowa filmowego.

 

Bełchatów filmowy

 

Jacek Olejnik, koordynator kina ,,Kultura“, jest członkiem – założycielem KaPoKa.  Ferajna Filmowa powstała w roku 2009 bez udziału Miejskiego Centrum Kultury. Jednak to MCK  bardzo szybko wsparło jej działania. Użyczyło lokal na pracownię najpierw w swym oddziale w Grocholicach, następnie w Gwarku. Jacek Olejnik z ramienia MCK opiekuje się KaPoKiem. Tak opowiada o początkach Ferajny Filmowej. – Spotkaliśmy się w czasie festiwalu ,,Nakręceni’’. Później jedną z edycji festiwalu  KaPoK współorganizował. Członkowie grupy filmowej przez 30 lat mieszkali w jednym bloku i nie znali się. A powinni. To specyfika Bełchatowa. W 10- piętrowym wieżowcu mieszka całe miasteczko i trudno, żeby wszyscy się znali.    

Do ścisłego składu założycieli KaPoKa wchodzą, oprócz Jacka Olejnika bracia Wojciech i Rafał Sankiewiczowie oraz Bartosz Terlicki. – W międzyczasie wiele osób pomagało nam, uczestniczyło w spotkaniach - ktoś na przykład pomagał zrealizować materiały filmowe, ktoś szył stroje dla lalek. Bez tych wspierających osób ten film nie byłby taki, jaki jest – podkreśla Jacek Olejnik. Pierwszy film zrealizowali w ciągu 9 miesięcy. - Miał być rodzajem etiudy i pokazać, że jesteśmy w stanie razem zrobić coś ciekawego. Spodobało się też naszym widzom - dodaje. Pierwszy zrobiony przez KaPoKa film był nagradzany na wielu festiwalach.

Postanowili zrobić więc drugi film bardziej zaawansowany,  na miarę możliwości i ambicji. Dzięki temu powstał „C'est La Vie". W międzyczasie zmieniło się jednak życie członków KaPoKa.  Porozjeżdżali się po świecie. Nie spotykali się więc tak często jak kiedyś. Ich drugi film ,,C'est La Vie" jest dużo bardziej zaawansowany i technicznie, i pod względem fabularnym.

Powstał film nietuzinkowy, zrealizowany w tradycyjnej technice animacji poklatkowej. Mówi po prostu o życiu, na co wskazuje sam tytuł  - „C'est La Vie" - ,,Takie jest życie’’, które ma wiele barw. Laleczka rodzaju męskiego odgrywa tu swoją życiową rolę. Film jest  musicalem. Główny bohater śpiewa więc i tańczy. Głosu użyczył mu Rafał Sankiewicz, który również jest twórcą muzyki i ścieżki dźwiękowej. Druga postać, którą można usłyszeć - sąsiad wyglądający przez okno - przemawia moim głosem – mówi Jacek Olejnik. Film jest też dramatem i co istotne, jest przeznaczony dla młodzieży od 15. roku życia.  

Praca nad filmem animowanym zabiera mnóstwo czasu. W czasie pandemii, twórcy mieli go  więcej, niż do tej pory. Mogli zająć się więc doszlifowaniem filmu, dokończeniem jego postprodukcji. Produkując film animowany ustawia się lalkę w pewnej pozie i robi zdjęcie. W kolejnej pozie robi się kolejne zdjęcie itd. Różnice między pozami są minimalne, niedostrzegalne dla oka ludzkiego. Aby uzyskać sekundę w filmie, trzeba zrobić 25 zdjęć. Gdy w filmie widać, że lalka podskakuje, podczas zdjęcia musi być podtrzymywana konstrukcją zwaną rigiem, fotografowana na rigu.  Postprodukcja polega na usunięciu rigu ze zdjęć. - Fotografowaliśmy lalkę na zielonym lub czarnym tle, by w niektórych scenach tło zamienić na inne - informuje Jacek Olejnik.

- Nasze lalki palą, mają mało zdrowe podejście do życia. Musieliśmy dodać dym na etapie postprodukcji. Postprodukcja obejmuje także m. in. korekcję barwną oraz nadawanie pożądanej kolorystyki zdjęciom. To wymaga i czasu, i umiejętności. Naszych, bo sami po złych doświadczeniach to robiliśmy - przypomina.    

Efekt jest taki, że film zaczął swą podróż po festiwalach, które są pełne nietypowych produkcji. Mówi się o nich, że są to filmy festiwalowe; one zwykle nie trafiają do szerokiego grona odbiorców. Film na pewno trafi do Bełchatowa. – Wszyscy twórcy mają nadzieję, że ich utwór w ich mieście będzie wyświetlany – dodaje Jacek Olejnik. - Są już zapytania o kolejne pokazy naszego filmu, będziemy je więc organizować. 

Anna Staniaszek

 

 

 

 

Organizator

Miasto Bełchatów