MCK Bełchatów - samorządowa jednostka kultury. Koncerty, spektakle, wystawy.
Nasza strona używa plików cookies w celach statystycznych oraz w celu dopasowania usług i treści do oczekiwań użytkowników. Więcej informacji znajduje się w polityce prywatności i regulaminie serwisu. Dalsze korzystanie ze strony oznacza akceptację regulaminu i polityki prywatności.

zamknij

Kraj Ewenków, wspaniały Dziki Wschód

Prelekcja ,,Zabajkale - Góry Udokan”, którą wygłosił 20 lutego Krzysztof Pierzgalski w ramach Klubu Podróżnika, bardzo się różniła od tych dotychczas prezentowanych. Pierzgalski zaprezentował dziesiątki zdjęć oraz opowiedział o podróży, którą odbył 10 lat temu. Pamięta ją jednak doskonale. Przewodnikiem był bowiem Michał Książek, podróżnik i dziennikarz, który o Jakucji napisał pracę magisterską a o tej podróży kilka reportaży, które ukazały się na łamach ,,Polityki’’. Kolej Transsyberyjska BAM – Bajkalsko – Amurska Magistral zawiozła kilkuosobową grupę do kraju Ewenków, dawnych Tunguzów.

Budowę BAM rozpoczęto jeszcze w latach 30. ubiegłego stulecia. Na początku szła wolno, ale po II wojnie światowej w ZSRR było dużo jeńców – Japończyków, Niemców. I to oni budowli BAM. Podobną budową było moskiewskie metro wykończone kosztem cerkwi. Wiele wspaniałych elementów dekoracyjnych pochodzi z wysadzanych potem w powietrze prawosławnych świątyń. Pierzgalski najpierw przez 5 dni jechał Koleją Transsyberyjską z Moskwy do Siewierobajkalska. Poznał miasteczka budowane z wielkiej płyty na trasie BAM, gdzie mieszkali robotnicy i ich rodziny.

Ewenkowie zamieszkują wielkie obszary południowej Syberii, zajmujące około 2 mln km kw., rozciągające się od Jeniseju po Morze Ochockie i Mandżurię. Przez wieki byli myśliwymi i hodowcami reniferów; za czasów ZSRR nie chcieli robić nic innego, choć władza sowiecka namawiała. Jedynie w czasie wojny byli snajperami. Byli wszak i są znakomitymi myśliwymi. Potrafią zabić sobola strzałem w oko, by nie zniszczyć cennego futra. Masywy górskie Zabajkala znają jak własną kieszeń, choć nigdy nie widzieli ich na mapie. Mają swoje wierzenia animistyczne. Na cmentarzach można zobaczyć zarówno prawosławny krzyż jak i plecak, bo ktoś uznał, że przyda się zmarłemu.

U Ewenków świat się zatrzymał, gdy w wiosce Ciapo Ołogo upadł sowchoz. Najpierw przedsiębiorstwo Siewiernyj przemianowano na Czarskij, a potem w ciągu kilku tygodni przestano wypłacać pensje, zapomogi, ekwiwalenty, które Ewenkowie otrzymywali po raz pierwszy w historii. W 1996 r. kilka stad sowchozowych renów pasących się w górach Kodar, Udokan i Kałarskich rozdzielono pomiędzy brygady pasterzy i myśliwych, którzy je dotychczas strzegli i paśli. Zahulały ewenkijskie wioski nad rzekami Czara, Kałar, Witim i Oliokma. Brygadzista, przepił, rozdał i zarżnął na mięso około 900 renów. Ewenkowie nie mieli więc z czego żyć. Kapiton pozbierał ich z dworców kolejowych na BAM, spod sklepów, nawet z więzienia i sklecił małą brygadę. Chłopaki polują, pasą reny. Nie piją jednak. Nic. To warunek. Kapiton, który został przewodnikiem polskich podróżników, nienawidzi alkoholu, bo Ewenkowie nie mogą pić. Brakuje im enzymu, dzięki któremu alkohol jest przyswajany. Gdy piją, dostają białej gorączki. Piją także kobiety. Niejedna zadławiła się wymiocinami po wypiciu technicznego spirytusu, którego używają w defektoskopach na BAM.

Gdy Krzysztof Pierzgalski odwiedził Ciapo Ołogo, wioska składała się z niewielkich, drewnianych domów. Był tam sklep, w którym sprzedawano również owoce, bo dieta Ewenków jest uboga, Żywią się głównie mięsem. W tajdze rosną tylko jagody i borówki. W wiosce była ulubiona przez dzieci szkoła. W zimnych miesiącach, czyli przez większą część roku, domy są niedogrzane. W szkole jest zawsze ciepło. Podróżnicy nieźle poznali kilku Ewenków. Ojcem Artiona Korea był Koreańczyk, który utopił się, gdy syn był małym dzieckiem. Matka udusiła się w czasie torsji, po spożyciu spirytusu przemysłowego. Dwaj jego bracia też się utopili. Przygarnęła go brygada Kapitona. Jest bardzo cenionym myśliwym. Sam o mało nie stracił życia po sporze z kolegą, który wbił mu nóż w brzuch. Lekarz go jednak uratował. Miał szczęście, bo jego żołądek był pusty a alkohol go zdezynfekował. Ot, zwykłe i niezwykłe losy.

W drodze powrotnej Krzysztof Pierzgalski był nad wyjątkowo czystym niegdyś Bajkałem. Nadal jest on najczystszym jeziorem świata. Niestety tam gdzie człowiek, tam pojawiają się góry śmieci.

Krzysztof Pierzgalski jest absolwentem Wydziału Biologii i Nauk o Ziemi Uniwersytetu Łódzkiego. Zajmuje się fotografią reportażową, dokumentalną i przyrodniczą. W 2005 r. rozpoczął współpracę z magazynem National Geographic Polska, dla którego wykonał kilka fotoesejów poświęconych polskiej przyrodzie. Publikował również w miesięcznikach FOTO, Poznaj Świat, Podróże oraz portalach Twój Przekrój, National Geographic Traveler i brytyjskim Life Force Magazine. W National Geographic Polska publikował fotoeseje na temat polskiej przyrody. Autor wielu wystaw indywidualnych o tematyce podróżniczo-etnograficznej. Laureat konkursów fotograficznych. Interesuje go człowiek w relacji ze środowiskiem naturalnym. W Polsce dokumentował społeczności rolników na Wyżynie Częstochowskiej, Łemków i juhasów beskidzkich. Podczas wypraw trekkingowych – m.in. kultury pasterskie Mongołów, Ewenków, Kirgizów, Indian andyjskich, zwyczaje weselne Hucułów oraz obrzędy we wsiach-twierdzach na Kaukazie. Jak stwierdził, bliskie są mu zarówno Ekwador, Kamczatka jak i Mongolia oraz Zabajkale.

A.Staniaszek


 

Organizator

Miasto Bełchatów