MCK Bełchatów - samorządowa jednostka kultury. Koncerty, spektakle, wystawy.
Nasza strona używa plików cookies w celach statystycznych oraz w celu dopasowania usług i treści do oczekiwań użytkowników. Więcej informacji znajduje się w polityce prywatności i regulaminie serwisu. Dalsze korzystanie ze strony oznacza akceptację regulaminu i polityki prywatności.

zamknij

Pierwszy czterotysięcznik niewidomego bełchatowianina

16 sierpnia br. Dawid Gwoździk, niewidomy bełchatowianin, zdobył jeden z europejskich czterotysięczników. 30-latek wszedł na szczyt Breithorn (4164 m n.p.m.) w Alpach Pennińskich w ciągu 3 godzin i 10 minut. 5 grudnia opowiedział o tym w Klubie Podróżnika. Był jego gościem specjalnym. Towarzyszył mu Artur Zwatrzko, przewodnik górski z Zakopanego, którego znalazł za pośrednictwem portalu Ludzie gór. To on przygotowywał bełchatowianina do wspinaczki. – Nie byłem przyzwyczajony do zapadania się w kopnym śniegu. Jeszcze trudniej było wtedy, gdy kończył się śnieg a zaczynały skały – opowiadał. W 2018 r. próba wejścia na tę górę zakończyła się na wysokości 3830 m. Przegrali wtedy z pogodą – nagle zapadającymi ciemnościami i śniegiem. Jak podkreślał dyrektor Damian Nowak, Dawid Gwoździk jest człowiekiem wielu talentów. Przed prelekcją „Pierwszy czterotysięcznik niewidomego bełchatowianina” grał na gitarze. Pracuje jako masażysta, trenuje karate, jeździ na motocyklu (oczywiście jako pasażer) i codziennie stawia przed sobą kolejne wyzwania.

 

W czasie obu wypraw w Alpy zdobywał nowe doświadczenia takie jak pierwszy lot samolotem (do Bergamo), pierwsza jazda kamperem. Musiał się zaaklimatyzować w Alpach. Bełchatów leży na wysokości ok. 200 m n.p.m. podnóże góry – 2000 m n.p.m. Białą laskę zamienił na wyjątkowo w jego przypadku przydatne kijki trekkingowe. Stukanie w kijki służyło także do porozumiewania się. – Dopiero przy Dawidzie stałem się prawdziwym przewodnikiem. Gdy zapominałem zastukać w jego kijek informując w ten sposób o skręcie, on wpadał na przeszkodę. Cały dzień musiałem być skupiony – mówił Artur Zwatrzko. – Udało nam się dojść do takiej wprawy, że ludzie nie zauważali, że coś jest z nami nie tak - dodał.

Do tegorocznej, drugiej wyprawy 30-latek przygotowywał się przez cały rok. Najbardziej intensywna była faza przedstartowa, która rozpoczęła się 6 tygodni przed przyjazdem w Alpy. Na tę okoliczność plan treningów rozpisał mu Karol Hennig - trener himalaistów Zimowej Narodowej Wyprawy na K2. – Dawid zadzwonił do mnie i powiedział, że ma tyle pary, iż mnie w te góry zaniesie – śmieje się Artur Zwatrzko.

Czterotysięczniki nie są łatwe. Chodzi głównie o wysokość, jest tam niższe ciśnienie, rzadkie powietrze i silne promieniowanie. Do tego dochodzi nachylenie, duża stromizna, na plecach kilkunastokilogramowy plecak i wąskie ścieżki, po zsunięciu z których można wpaść w bardzo głęboki śnieg. Właśnie głęboki śnieg był dla Dawida Gwoździka największą trudnością. Nie wpadanie w niego, tylko wychodzenie z ciężkim plecakiem. Tracił na to bardzo dużo sił. Opowiadał też o słoniku siedzącym na klatce piersiowej. Takie właśnie uczucie go ogarniało, gdy nie mógł głęboko oddychać.

Druga wyprawa zakończona się jednak wielkim sukcesem. Trwała osiem dni. Ze względu na wymaganą aklimatyzację, musieli wchodzić dziennie pół kilometra w górę. Atak na kopułę szczytową planowany był na 16 sierpnia. Udało się to uczynić pomimo dużego mrozu, wiatru, który nie pozwalał oddychać ale i dzięki temu, że było mało śniegu – było więc twardo. Dawid nie tracił sił na wychodzenie z zasp. To była wielka radość, gdy zdobyli kopułę szczytową.

W czasie wyprawy Dawid Gwoździk pomagał też dzielnej Marcysi i jej rodzicom. Dziewczynka ma 2 latka. Cierpi na czterokończynowe mózgowe porażenie dziecięce, padaczkę i małogłowie. Wymaga całodobowej opieki i rehabilitacji do końca życia. Dawid zabrał w Alpy baner, na którym były dane dotyczące tego, jak dziecku można pomóc. Może znajdą się osoby, które zwróciły na to uwagę i przekażą choć niewielkie kwoty na leczenie dziewczynki. - Musimy spróbować, by stanęła na nóżki - zaznaczył bełchatowianin.

Dawid Gwoździk i Artur Dawid Gwoździk przedstawili opowieść pełną humoru, nierzadko w formie dialogu. Przypominali sobie nawzajem wspólne przeżycia. Nazwali się żartobliwie Marian (Dawid Gwoździk) i Czesław (Artur Zwatrzko). Tak do siebie mówili. Prelekcja była ilustrowana krótkimi filmami i zdjęciami. – Marzenia się nie spełniają. Marzenia się spełnia. Trzeba samemu chcieć to zrobić – podsumował przewodnik Artur Zwatrzko.

Patronat honorowy nad wyprawą objęła prezydent Bełchatowa Mariola Czechowska, która jednocześnie wsparła niewidomego alpinistę finansowo.

Anna Staniaszek


 


 

 

 

 

Organizator

Miasto Bełchatów